445. WILCZY WEEKEND: W KIM SIĘ KOCHA WAJRAK ADAM?

ADAM WAJRAK
„WILKI”
WERSJA AUDIO
CZYTAŁ ROCH SIEMIANOWSKI
AGORA, WARSZAWA 2016

Adam Wajrak to jeden w moich idoli. Jest workiem wiedzy – jak rozwiążesz, to poleci lawina! I to wiedza nie tylko książkowa. To wiedza z pól, lasów, łąk, z Puszczy Białowieskiej (gdzie mieszka), z takich miejsc, w które człowiek nie chadza. A Adam – w pewnym sensie nad-człowiek, owszem. Jest przyrodnikiem z terenu, nie znad książek do przyrody. Do tego ma dar gadania. Nie mówienia, a gadania właśnie (miałam okazję uczestniczyć w spotkaniu autorskim i naprawdę – jak ona gada! Wszystkim się buzie otwierają, bo zapominają zamknąć). Ma w głowie mnóstwo ciekawostek, historyjek z życia wziętych, informacji sprawdzonych w opasłych tomiszczach, a potem zweryfikowanych w realnej ziemi tkance. A do tego wszystkiego jest pasjonatem i edukatorem. Dlatego jego „Wilki” są pozycją doskonałą. Trochę tu wiedzy naukowej, trochę tu podań i legend, ale najwięcej miłości, podziwu, opisu osobistych relacji z wilkami. I sensacji, i horroru, bo wilki to chyba wciąż ten gatunek zwierzęcia, który przeraża człowieka najbardziej. A Wajrak tłumaczy tę zawiłą relację człowiek-wilk, sięgając do historii i się śmieje z ludzkiej głupoty, bo wilk się człowieka boi (nic dziwnego) i się wkurza, tak, że mógłby rzucać krzesłami, bo czasem człowiek wobec człowieka jest bezsilny. I staje między watahą wilków a wycelowanymi w nie lufami. I używa sensownych argumentów. I próbuje tłumaczyć. Bo jego ręka kiedyś spoczęła na wilczej głowie, bo wychodził kiedyś na spacery z wilkiem (naprawdę!), bo miał okazję spojrzeć wilkowi w ślepia… I wie jak piękne, mądre, silne, fascynujące to zwierzęta. Ta książka to taki trochę list miłosny do wilków. Wajrak jest zakochany w wilkach, a ja jestem zakochana w „Wilkach” (choć w wilkach też). Ale ta książka to też świetna opowieść o kulisach pracy przyrodnika, o tym, jakiej siły fizycznej i psychicznej do tego potrzeba, jakiego samozaparcia (człowiek bez samozaparcia nie potrafiłby badać śmierdzącego ścierwa łosia, pozostawionego w lesie przez wilki…). To książka bez lukru – poleje się krew, pot i łzy. Czasem jest drastycznie, więc paznokcie obgryzione do krwi.

Czytałam tę książkę, ale z radością pozwoliłam Rochowi Siemianowskiemu przeczytać ją sobie raz jeszcze. I co z interpretacją?
Wydaje mi się, że to było tak…
Roch i Adam usiedli razem przy dobrym trunku i Adam opowiedział Rochowi wszystko po swojemu. A Roch chłonął, zapamiętywał, kalkował. A potem przeczytał „Wilki” dokładnie tak, jak napisał je Adam. Z tymi samymi uczuciami. Zagrał intonacją – wzruszeniem ramion, drwiną, przerażeniem, zgodnie z intencją autora. Roch się tym tekstem śmiał, płakał, wzruszał i złorzeczył. A ja się śmiałam, płakałam, wzruszałam i złorzeczyłam razem z nim. Doskonały tekst w mistrzowskiej interpretacji – Roch i Adam=dream team.


Komu dałabym posłuchać „Wilków”? Wszystkim dorosłym! I młodzieży. Takiej zakochanej w wilkach – ale to przecież oczywiste. Takiej zakochanej w całej przyrodzie. Albo takiej, w której tę miłość chcemy rozbudzić. Takiej, która lubi wstawać wcześnie i wdychać zapach poranka. Takiej, która lubi wędrować. Takiej, która zatrzymuje się nad nieznanym owadem. Takiej, której wszędzie pełno i musi gdzieś dać ujście swojej energii. Takiej, która zastanawia się, co zrobić ze swoim życiem i „kim zostanę, jak będę duży”. Takiej empatycznej, takiej empirycznej, takiej skorej do wzruszeń i takiej lubiącej dobre, wciągające historie. Takiej sceptycznej – żeby posłuchała o faktach, przeraziła się faktami i pomyślała nad faktami. No i takiej zakochanej w Wajraku. No bo jak tu Go nie kochać?

Komentarze