710. GRAFIK. GRAFICZKA.
ISSA WATANABE
„MIGRANCI”
WYDAWNICTWO DWIE SIOSTRY, WARSZAWA 2022
Cały dochód wydawnictwa ze sprzedaży książki zostanie przekazany na rzecz Fundacji Ocalenie, zajmującej się pomocą uchodźcom, migrantom i repatriantom w Polsce.
Chyba już wszyscy
napisali, o czym tak głośno milczy ta książka.
Ale dziś
obchodzimy Światowy Dzień Grafika i Graficzki, więc chciałabym i
ja. Kilka słów zaledwie. Żeby nie naruszyć delikatnej tkanki tej
książki (nie powiedzieć za dużo, narzucić interpretację,
wskazać coś, co należy odkryć samemu).
Grupa zwierząt idzie. Ja widzę w nich smutek, zmęczenie, rezygnację. Dzieci. Dorośli. Seniorzy. W rękach/łapach wiadro, tobołek, kołdra, walizka, inna ręka/łapa. Wzajemna pomoc. Więź. Chcą, czy nie, to więź. Także z obcymi. Właściwie chyba nikt nie jest obcy. Wszyscy stają się od razu częścią tej grupy. I zarażają się smutkiem, zmęczeniem, rezygnacją. Ale też chyba, mimo wszystko, nadzieją. Inaczej przecież by nie szli. To nie jest „tylko” instynkt. To nie tylko ucieczka. To też droga ku czemuś, co czeka.
To nie jest książka dla dzieci. To książka dla wszystkich. Przyzwyczailiśmy się myśleć, że obraz mówi tylko do najmłodszych odbiorców, zapominając, że to najbardziej uniwersalny język świata. Oczywiście, są niuanse, które będą zrozumiane tylko w obrębie odbiorców z danej wspólnoty kulturowej (przykład, który przychodzi mi do głowy jako pierwszy: w Chinach biel oznacza śmierć, w Indiach żałobę, nam kojarzy się z niewinnością), ale „Migranci” nie mają w stopce tłumaczki/tłumacza. To oznacza, że Issa Watanabe, peruwiańska graficzka i ilustratorka, napisała książkę w swoistym esperanto. Celowo użyłam słowa „napisała”, bo obraz to też opowieść. „Migranci” są pełnowymiarową historią z początkiem, środkiem, punktem kulminacyjnym i zakończeniem. Nie brakuje tu liter. Tym bardziej, że czytając ją, nie ma się słów. Tym bardziej, że ma się tak ściśnięte gardło, że głos nie przechodzi. Dobrze jest tę książkę pomilczeć. Nie można jej przemilczeć. Zwłaszcza dziś, zwłaszcza teraz, na osi historii, na której przyszło nam być zaznaczonymi.
Poruszająca do trzewi historia o tym, że wszyscy jesteśmy migrantami. Bez słów, bo słowa czasem psują wszystko. Do wspólnego przeżywania. Do współodczuwania. Jako zapalnik do buntu. Może ktoś obejrzy „Migrantów” i pójdzie zmieniać świat?
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...