706. TYDZIEŃ Z TRUCHLINEM 2. SZYBKI WYWIAD: ANNA RADWAN-ŻBIKOWSKA

Ponieważ tłumacz/ka też autor/ka, zadałam pytanie o „Truchlin” także Annie Radwan-Żbikowskiej, dzięki której możemy czytać tę powieść w języku polskim.

Anna Radwan-Żbikowska

1. Co było najtrudniejsze w pracy nad „Truchlinem”?


Uważanie, żeby nie przedobrzyć. Jak się tłumaczy coś dla młodszych czytelników, to aż się prosi, żeby do akcji pędzącej na łeb, na szyję dołożyć jeszcze dialogi okraszone slangiem, trochę żartów słownych i nawiązań popkulturowych. Bardzo cienka linia dzieli tu fajny przekład od przestylizowanego tekstu kogoś, kto udaje młodzież. Starałam się nie ulegać pokusie.


2. Czy to jest książka, która Cię oczarowała, pochłonęła, pokochałaś bohaterów, czy wręcz przeciwnie?


Pochłonęła mnie bardzo! Bohaterowie są z krwi i kości, bardzo mnie cieszy, że ich relacje nie są w ogóle stereotypowe. Kocham to, jak uniwersalna jest ta opowieść: o zaufaniu, odpowiedzialności, o tym, że trzeba rozmawiać i wyrażać emocje. I fantastyczna jest sprawczość młodych bohaterów, biorą sprawy w swoje ręce i nie oglądają się na dorosłych. Bardzo bym chciała, żeby Truchlin naprawdę istniał – odbyłam już dobrych parę spacerów po Pradze śladami bohaterów.


3. Jak to się stało, że tłumaczysz literaturę czeską?


Pierwsze próby tłumaczeń literackich miałam już na studiach na krakowskiej slawistyce. Opowiadanie Miloša Macourka tłumaczyliśmy dosłownie na drugim lektoracie z czeskiego i była to świetna zabawa, chociaż efekty oczywiście dyskusyjne. Myślę, że już wtedy mogłam połknąć bakcyla. To dla mnie ogromna radość i zaszczyt, że tamto studenckie marzenie udaje mi się teraz realizować.

Komentarze