327. OCZAMI WIDZIEĆ DAL

jest kilka takich miejsc 
gdzie wczoraj nie istnieje 
gdzie można wciąż 
zachłysnąć się powietrzem 
parę miejsc gdzie 
nie czuję się ścigana 
przez napisy na murach
[„Wo” Kasia Nosowska]

To miejsce znalazło mnie. Po prostu zaczaiło się na mnie i nie potrafiłam przestać o nim myśleć. „Łan Sztuk” - powtarzałam Mężowi, planując nasz po-majówkowy wyjazd, „Łan Sztuk” - zaniosłam nazwę do pracy i w przerwie na herbatę zachwycałyśmy się wszystkie zdjęciami w internecie. „Łan Sztuk” - szeptałam sobie na dobranoc, wiedząc, że niedługo tam będę. Gdy wjechaliśmy do Starego Kawkowa, nie byłam pewna w którą stronę jechać pod sam dom. Zapytałam sąsiada o numer 8. Patrzył zdziwiony, pewnie liczył w myślach budynki. „Łan Sztuk” - podsunęłam. „Trzeba było tak od razu! My tu nie posługujemy się numerami, nikt o nich nie pamięta” - tłumaczył, wskazując wzgórze i uśmiechając się życzliwie.
„Jestem tu, gdzie powinnam” - pomyślałam…
Lubicie takie miejsca, gdzie wszystko jest jakby wasze? Ogromna biblioteczka z dziecięcymi książkami, jaglanka na śniadanie, brak telewizora, zdjęcia rodzinne na ścianach, dużo dziwnych rzeczy z historią porozkładanych po zakamarkach domu… Wysiadamy z auta, gdzie leci któryś z kawałków Led Zeppelin, wchodzimy do domu i słyszymy Led Zeppelin... A po pokoju biega chłopiec, wyciągnięty z okładki „Houses of the Holy”. I Eliza, właścicielka, wita nas w koszulce z mojego ukochanego Pan Tu Nie Stał – ja mam na sobie inny wzór…
Hamak leniwie kołysze się między dwoma drzewami, zaraz na pierwszym spacerze na werandzie spotykamy jaszczurkę, powietrzem można oddychać bez krztuszenia się. Wychodzimy i słyszymy szum… To nieustanne, rojne, nabrzmiałe, kwietne bzyczenie pszczół i trzmieli, od których zaraz zjemy miód. A poza tym cisza!
Nasz optometrysta powiedział nam kiedyś, że krótkowzroczność jest chorobą cywilizacyjną, że przez to, że ze wszystkich stron ogranicza nam się widoczność na horyzont, przestaliśmy patrzeć daleko i nasze oczy są leniwe. W Kawkowie można patrzeć do widnokręgu! Przestrzenie, przestrzenie, przestrzenie! I mnóstwo kamieni, traw, patyków, piachu, kwiatów, żeby się tym bawić! Nie trzeba nic więcej! Ale jakby był potrzebny, to jest plac zabaw – na jego środku wysoki słup, na słupie… gniazdo bocianie! Zjeżdżasz na zjeżdżalni i słyszysz klekot! Jezioro jakieś 2,5 km od domu. Drugie, trzecie, czwarte… kawałek dalej. Sklep czynny w godzinach 8-12 i 16-18. Musisz dostosować się do rytmu dnia wsi i uczysz się tego bardzo szybko. A jeśli najdzie cię ochota na słodycz – 11 km od Kawkowa, już po przekroczeniu granicy Warmii i Mazur, zjesz naturalne, własnej roboty lody. Wypróbowujemy różne smaki – na przykład szpinakowe…
Co można robić w Kawkowie, oprócz tego, że nic nie trzeba? Czytać, grać w planszówki, bujać się w hamaku, spacerować, kąpać się, palić ogniska (a jest do tego doskonałe miejsce w ogrodzie), pojechać na wycieczkę do Skansenu w Olsztynku, strzelać z procy…
Ale Łan Sztuk to też ludzie: Eliza, Rosa i Ignacy, pięcioletni syn właścicieli. Są otwarci, pomocni, ale na luzie. Bez nich wieczory na werandzie albo w salonie przy winie z kartonu, nie byłyby takie same! I Ignacy śpiewający przy ognisku hymn Polski – tego się nie zapomina!
To miejsce to kawałek raju, wycięty z nieba i przeniesiony na ziemię. Kto tam trafi ma wielkie szczęście. I poczucie straty aż do następnego razu!
A jeżeli te wszystkie ochy i achy Was nie przekonały do odwiedzenia Łana Sztuk, to powiem magiczne zaklęcie – nie musicie brać ze sobą do torby podróżnej ANI JEDNEJ KSIĄŻKI! Wszystko jest na miejscu, na ręki wyciągnięcie…
Stare Kawkowo 8 (tak trafić)





























(nasz pożegnalny wpis do Księgi Gości)

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję za słowa do prywatnej kolekcji...